
Nasze arasari miały 3 jaja,z czego 1 nie zapłodnione, jedno obumarło i zostało jedno, z którego wykluło się to pisklę na zdjęciu. Przez kilka dni było wszystko ok, ale później…
Niestety tym razem arasari czarnogłowe nie spisały się jako rodzice. Niemal 3 noce pod rząd nie siedziały na pisklęciu, nie grzały go, przez co stał się bardzo zimny, słaby i nie był w stanie już domagać się o pokarm. W ciągu dnia na kamerze widziałam, że samiec starał się jeszcze opiekować pisklęciem, grzejąc go, ale robił to bardzo rzadko.. jakie kolwiek próby przez niego dokarmiania pisklęcia niestety nie przynosiły efektów.. jestem zdumiona, że mimo to ten maluch był w stanie przetrwać te kilka dni w takim stanie…
Nieobwiniam arasari, że tak postąpiły. Niedopatrzenie jest po mojej stronie, bo w pewnym momencie nie mieliśmy wystarczajacej ilosci pokarmu pochodzenia zwierzecego (przez nasz wyjazd nie zamówiłam na czas i przez weekend nie było) i byc moze to bylo powodem, ze zrezygnowały. Choć faktem jest, ze później miały pokarmu na full, ale to już okazało się za późno…
W naszej hodowli chcemy aby jak najwięcej piskląt odchowywało się przez rodziców i tak miało być również tutaj… ale stało się jak się stało, a ja mam zbyt dobre serce by pozwolić by to pisklę zdechło. Czuje się winna i chce naprawić ten błąd. Zdecydowałam się mu pomóc….
….Trzymajcie kciuki.
